czwartek, 2 maja 2013

Niemieckie urodziny po polsku ;)

Niemcy to doprawdy dziwni ludzie :D nie potrafią świętować - Boże Narodzenie to kolejny dzień, tyle że wolny od pracy, o Wielkanocy nie warto nawet wspominać. Myślałam zatem, że chociaż urodziny się u nich świętuje. Ale chyba trochę się przeliczyłam... 

Po pierwszych doświadczeniach niemiecko-urodzinowych w Stuttgarcie wiem, że podczas urodzin należy podać kawę, herbatę, alkohol i przekąski ;/ Błagam! A tort? A świeczki? A jakieś ozdoby? Oni chyba dbają o to, żeby goście się za bardzo nie najedli, żeby za długo nie siedzieli, żeby nie zawracali gitary ;/ z takim podejściem zrezygnowałabym całkiem z organizowania urodzin. 

Jakiś tydzień temu okazało się, że mojej babuni brat ma urodziny. I że te urodziny będą u nas. Długo się nie zastanawiałam - powiedziałam, że urodziny będą zorganizowane po polsku ;) Wysprzątałam, ozdobiłam, upiekłam, wszystko przygotowałam. Byli zachwyceni ;) objedzeni ;) i odniosłam wrażenie, że szczęśliwi, że ktoś tak o nich zadbał ;) 

Tylko jedno mnie uderzyło... Niemiecki to język strasznie ubogi. Po polsku możemy wyrażać zachwyt na milion sposobów, za pomocą miliona słów i zachwytów. A tu? Tu wszystko jest tylko "lecker", "wunderbar", "toll" albo "prima", no ewentualnie "nicht schlecht" :D Kiedy po raz kolejny słyszę, że coś jest "lecker" to chcę krzyczeć :D wiem, że to komplement, ale ciągle ten sam? Aaaaaaaa, oszaleć można ;)